Rodzicu daj żyć!

Czy znane jest Wam określenie „helicopter parents”? A zwrot „trzymać dziecko pod kloszem”? Zapewne też czytelne jest określenie „nadopiekuńczy rodzice”? Pierwsze z nich dotyczy rodziców, którzy krążą  wokół swoich dzieci (niczym helikopter ratunkowy), poświęcających im stale swoją uwagę, kontrolujących, dopilnowujących, a w konsekwencji nie dających szansy na rozwijanie samodzielności, uczenia się ponoszenia konsekwencji swych działań. Jest to postawa oparta na potrzebie chronienia dziecka, okazywania mu troski, ale niestety często będąca wyrazem źle rozumianej miłości i rodzicielskiej odpowiedzialności. Warto zastanowić się, czy czasem nie dotyczy to Was i Waszych relacji z dziećmi.

Dzisiejszy artykuł został podzielony na trzy części. Pierwsza stanowi subiektywną listę pytań (bo nie jest testem psychologicznym, ani wystandaryzowanym narzędziem diagnostycznym), z której pomocą można zastanowić się, czy Was również w jakimś stopniu problem ten dotyczy (zachęcam do autorefleksji). Druga część to ukazanie skutków rozwojowych tak budowanych relacji, podkreślenie do czego może to prowadzić dzieci (teraz i w przyszłości). Natomiast w części trzeciej sformułowanych zostało kilka sugestii odnośnie tego, co warto zmienić, by dać dziecku szansę na wzrost na miarę jego potencjału i zainteresowań.

helicopter parents
Fot. Jordan Rowland on Unsplash

Sprawdź czy należysz do grupy „helicopter parents”

Spróbuj być ze sobą szczery, zastanów się i odpowiedz na poniższe pytania:

  1. Czy starasz się za wszelką cenę chronić dziecko przed stresem, usuwasz przeszkody, starasz się rozwiązywać problemy dziecka? – nie chodzi o incydentalne akcje, gdy na przykład w pośpiechu pomagasz dziecku przygotować zadanie do szkoły, bo ono zapomniało, ale jeśli robisz to często, czy wręcz systematycznie – to już stanowi to wyraz nadmiernej opiekuńczości.
  2. Czy chronisz dziecko przed każdym niebezpieczeństwem, nawet najmniejszym? Czy jesteś jednym z tych rodziców, którzy stale hamują aktywność dziecka słowami – Nie wchodź tam, bo spadniesz! Nie jedź tak szybko, bo się przewrócisz! Nie dotykaj, bo się skaleczysz?
  3. Czy wyręczasz dziecko w jego obowiązkach domowych, lub wcale mu ich nie wyznaczasz? Może sprzątasz za dziecko, bo przecież ono ma się uczyć, albo jest zmęczone? Może uważasz, że jest za małe, by obarczać je obowiązkami? Pamiętaj w każdym wieku należy uczyć dzieci odpowiednich zachowań i wyrabiać właściwe nawyki, choćby takie jak sprzątanie zabawek, czy wykonywanie prostych prac domowych, jak odkurzanie, wyrzucanie śmieci itp. – oczywiście adekwatnie do wieku i możliwości, ale już najmłodsze dziecko można uczyć odkładania zabawek na miejsce po skończonej zabawie.
  4. Czy starannie planujesz czas dziecka, to jak spędza popołudnia, jaki ma rytm dnia, gdzie jedzie na wakacje i ferie, co robi w czasie wolnym? Czy dbasz o to, by się nie nudziło, by zawsze miało atrakcje, by poświęcać mu dużo czasu i sprawiać, by nie czuło się samotne? A czy zdajesz sobie sprawę, że dziecko potrzebuje trochę luzu, czasu tylko dla siebie, potrzebuje się ponudzić – czy Twoje dziecko ma takie możliwości, czy szanujesz jego prawa w tym względzie?
  5. Czy pilnujesz, jak dziecko się ubiera, jak pakuje się do szkoły, czy zjadło, czy wszystko zabrało, czy o niczym nie zapomniało, a jak już się to zdarzy to wieziesz do szkoły brakujący zeszyt czy kanapkę?
  6. Czy masz potrzebę kontroli – co robi Twoje dziecko, gdzie jest, z kim? Dzwonisz? Dopytujesz?
  7. Czy reagujesz na każde pogorszenie nastroju dziecka wzmożoną potrzebą pocieszenia, rozbawienia, okazania troski i wsparcia? Czy w ogóle dopuszczasz do siebie świadomość, że dziecko może mieć trudne chwile, o których nie będzie chciało z Tobą rozmawiać?
  8. Czy usprawiedliwiasz niewłaściwe zachowania dziecka, tłumaczysz je przed innymi, przepraszasz za dziecko, wyjaśniasz zachowania dziecka jego niedojrzałością, niefrasobliwością, młodym wiekiem?

Każda twierdząca odpowiedź przybliża Cię do grona rodziców nadmiernie kontrolujących, nadopiekuńczych czy wręcz nadgorliwych, bo i tak określa się rodziców z tej grupy. Niestety problem rośnie i mówi się coraz głośniej o epidemii rodzicielskiej nadopiekuńczości. Mimo faktu, że problem narasta, nie można nim tłumaczyć zachowań rodziców, bowiem skutki popełnianych przez nich błędów ponoszą dzieci.

Jakie są skutki?

Skutki rozwojowe dla człowieka wychowanego przez nadopiekuńczych rodziców mogą być bardzo różne, niestety w dłuższej perspektywie bardzo poważne. Konformizm i wyuczona bezradność to chyba najłagodniejsze z nich. Niezaradność życiowa, niskie poczucie własnej wartości to konsekwencje, które w pierwszej kolejności odczują młodzi ludzie, zmuszeni w pewnym momencie swego życia, do samodzielnego funkcjonowania w świecie. Konsekwencje nadopiekuńczości bywają niestety dużo bardziej poważne i dramatyczne. „Helicopter parents”  wychowują „emocjonalne kaleki”, ludzi nie okazujących emocji, nie rozumiejących emocji innych. Dzieci nadopiekuńczych, nadmiernie kontrolujących rodziców to często ludzie osamotnieni. Zbyt osaczeni przez rodziców nie mieli sposobności wchodzić w głębsze, naturalne relacje z rówieśnikami, zwykle brakuje im swobody w kontaktach, czasu na ich pielęgnowanie. W skrajnych przypadkach możemy mieć do czynienia z depresjami, lękami przed światem, przekonaniem o tym, że nie poradzimy sobie bez wsparcia rodzica.

Co robić?

Odpuśćmy! Pozwólmy dzieciom na gromadzenie własnych doświadczeń, na uczenie się ponoszenia konsekwencji swoich decyzji. Stawiajmy dziecku obowiązki i doceniajmy wysiłki włożone w ich wykonanie.

Odpuśćmy! Pozwólmy  im samodzielnie planować (przynajmniej częściowo) czas pozaszkolny, dajmy im prawo do leniuchowania, odpoczywania. Zachęcajmy do spotkań z przyjaciółmi i nie wypytujmy o wszystko, dajmy szansę, by samo chciało się podzielić z nami swymi przeżyciami, w takim wymiarze, w jakim zechce to zrobić, bądź uzna to za potrzebne. Pamiętajmy, że dziecko też ma prawo do dyskrecji, prywatności, do wolności (oczywiście w wymiarze nie zagrażającym jego życiu czy zdrowiu). Ma mieć poczucie, że może na nas liczyć, że zawsze może przyjść porozmawiać i otrzyma pomoc – to bardziej sprzyja relacjom niż stałe dopytywanie, kontrolowanie itp.

Odpuśćmy! Nie odrabiajmy lekcji za dziecko, nie róbmy prac konkursowych, by były ładniejsze, nie starajmy się wyręczać i kontrolować dziecka we wszystkich możliwych obszarach, pozwólmy mu budować własne poczucie odpowiedzialności i adekwatną do możliwości, pozytywną samoocenę. Zachęcajmy, inspirujmy, sami bądźmy aktywni i zaangażowani w swoje działania (dla siebie, dla własnej satysfakcji), a będziemy stawali się wzorem dla naszych dzieci.

Rodzicu – odpuść i daj żyć!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments