Samodzielny człowiek – celem edukacji (?)

Napisano już wiele książek i artykułów na temat znaczenia edukacji i tego, jakie są jej cele, na czym mają się koncentrować nauczyciele, kogo mają wychować, wyedukować. Ścierają się wizje, teorie, podejścia…, dyskutuje się nad ideałem obywatela, jego kompetencjami, cechami, których rozwój warto wspierać, gdy chcemy, by skutecznie odnalazł się w obecnej, złożonej, coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości, by mógł odnieść zamierzony sukces, bez względu na to, jak subiektywnie będzie go definiował.

Postanowiłam dziś skupić się na jednej kategorii i napisać kilka zdań o człowieku samodzielnym, a następnie zastanowić się, czy edukacja też stawia sobie za cel rozwijanie samodzielności u dzieci / uczniów, a może raczej świadomie (bądź nie) wzmacnia ich niesamodzielność?

Zygmunt Bauman wskazuje, że „jedynym niezmiennym celem edukacji, zarówno w przeszłości, obecnie, jak i na przyszłość, jest przygotowanie młodych ludzi do życia w rzeczywistości, w którą wkraczają (…), dobre szkolnictwo musi stymulować i propagować otwartość, a nie zamykanie umysłu” (O edukacji. Rozmowy z Riccardo Mazzeo, Wrocław 2012, Wyd. DSW, s. 31). Owa otwartość bardzo silnie związana jest z samodzielnością, niezależnością myślenia, wolnością i odpowiedzialnością, gotowością słuchania i uczenia się.

samodzielność
Fot. Rafał Olczak

Samodzielny? Co to znaczy?

W Słowniku języka polskiego odnajdujemy definicję, że termin samodzielny oznacza „dający sobie radę, niepotrzebujący pomocy (…), czy tworzący odrębną całość”. Mówiąc o samodzielności człowieka należy analizować ją z perspektywy różnych aktywności. Możemy mówić o:

  • samodzielności intelektualnej – gdy mamy do czynienia z wolnością, niezależnością myślenia, możliwością wyrażania własnego zdania, swoich poglądów, kreatywnością, innowacyjnością myślenia;
  • samodzielności działania – poczynając od form elementarnej samodzielności (związanej z zaspokajaniem własnych potrzeb, zaradnością życiową), aż po działania złożone związane z organizacją własnej pracy, nauki, życia;
  • samodzielności wyborów – łączącej poczucie wolności intelektualnej z gotowością do brania odpowiedzialności za własne decyzje;
  • samodzielności budowania relacji społecznych – w zakresie doboru partnerów (np. w zabawie, pracy, nauce), wchodzenia w relacje, wyznaczania obszarów prywatności i ochrony siebie i swoich bliskich, zdolności do niezgody na przekraczanie stawianych granic itp.

Zdaję sobie sprawę, że w jednym krótkim tekście nie wyczerpię zagadnienia, ale chcę wskazać, że z tych czterech obszarów samodzielności człowieka rodzą się pola jego możliwości i wyłaniają się życiowe ścieżki edukacyjne czy później zawodowe. Człowiek samodzielny to zwykle również człowiek zaradny, przedsiębiorczy, gotowy na zmiany, odważny, rozwijający się, aktywny.

Czy edukacja rozwija samodzielność uczniów?

Analiza niestety nie wygląda korzystnie. Przyglądając się szkole jako instytucji edukacyjnej, spójrzmy na cztery, wymienione powyżej, obszary samodzielności człowieka.

  • W kontekście samodzielności intelektualnej – zamiast rozwijać myślenie krytyczne, zdolność rozwiązywania problemów, stawiania i weryfikowania hipotez, dzielenia się własnymi opiniami, formułowanie samodzielnych stanowisk, wniosków, wyrażania i obrony własnego zdania, poglądów – częściej! (co nie znaczy zawsze) mamy do czynienia z wyuczaniem algorytmów działania, rozwiązywaniem zadań pod klucz, edukacją „po śladzie” wytyczonym przez nauczyciela, interpretowaniem i ocenianiem postaw / bohaterów / tekstów zgodnie z przyjętym kanonem poprawności. Zdecydowanie rzadziej odnajdujemy szkoły, czy nauczycieli, którzy próbują pracować inaczej, którzy są bardziej skoncentrowani na procesie niż na wynikach, inspirujących uczniów do samodzielnego myślenia.
  • W kontekście samodzielności działania – i tu mamy sytuację „schizofreniczną”. Z jednej strony już od przedszkola kładziemy akcent na uczenie samodzielności – w jedzeniu, ubieraniu, korzystaniu z toalety, wiązaniu butów, pracy prostymi narzędziami, jak nożyczki itd., ale z drugiej strony już od przedszkola narzucamy schematy działania: kolorowanki wypełniane według pomysłu nauczyciela, prace plastyczne na wystawach – identycznie wykonane przez całe grupy, rozwiązywanie zadania według podanego wzoru. W szkole idziemy dalej w tym kierunku. I choć trzeba mieć świadomość, że w życiu potrzebne jest opanowanie pewnych schematów działania, które pozwolą nam w prosty, wręcz rutynowy sposób wykonywać pewne czynności, to jednak nie może się to odbywać kosztem rozwoju samodzielności w działaniu, a tak niestety często bywa. Wiele działań dzieci, tylko dlatego, że zostały wykonane inaczej, niezgodnie z oczekiwaniem, ocenianych jest gorzej od prac odtwórczych, schematycznych, które dominują. Z jednej strony chcemy, by dzieci i młodzież byli samodzielni i zaradni, a z drugiej strony stale przyuczamy ich do podporządkowania, pasywności i zachowań wskazujących na powielanie narzucanych wzorów.
  • W kontekście samodzielności wyborów – zastanówmy się, w jakich obszarach dzieci czy uczniowie mogą (bo im na to łaskawie pozwalamy) dokonywać wyborów. W przedszkolu – decydują zwykle o tym w co, gdzie i z kim się bawią (choć czasowo jest to bardzo ograniczane), a w szkole? W pewnym stopniu w zakresie wyboru  i czasem w przebiegu zajęć pozalekcyjnych, czasem odnośnie umów zawieranych z nauczycielem, uczeń bywa też decyzyjny w obszarze aktywności społecznej (prace samorządu) czy w wolontariacie. A na lekcji?…, mam problem ze wskazaniem sytuacji edukacyjnych, w których dokonują niezależnych wyborów (i stanowi to standard i powszechną praktykę). Może na przykład w wyższych klasach, pisząc wypracowanie, samodzielnie dobierają literaturę, na której oprą swą wypowiedź, ale gdzie jeszcze? A przecież możliwości są dosyć szerokie – możliwy jest wybór zadań, tematów projektów, metod wykonania prac, czy metod rozwiązywania zadań, wybór technik wyrazu, tematów i form prezentacji. Uczniowie mogą i wręcz powinni aktywnie współdecydować o życiu klasy i szkoły, być zachęcani do zgłaszania inicjatyw i do aktywności w ich realizacji … itp.
  • W kontekście samodzielności w budowaniu relacji społecznych – dla dzieci i młodzieży ważne są kontakty z rówieśnikami, ich jakość, emocje, które im towarzyszą. Co jest głównym grzechem szkoły? Fakt, ze zamiast współpracy wzmacnia rywalizację. Bywa, że dzieli się uczniów na zespoły wbrew ich prośbom czy wyborom. Bywa, że sadzanie w ławce z koleżanką lub kolegą nauczyciele traktują jako karę, środek dyscyplinujący. A przecież uczniowie pracując w grupach mogą uczyć się współpracy, uczyć się od siebie nawzajem, mogą wchodzić na wyższy poziom swych kompetencji uruchamiając wewnętrzną chęć „udowodnienia” innym swej wiedzy czy merytorycznej pozycji, ale by tak było muszą dobrze czuć się w grupie, z którą pracują, mieć wpływ na jej skład i akceptować konieczność wspólnego działania. Łatwiej wtedy o wyzwalanie wewnętrznej motywacji, zaangażowania, rosną też szanse na dużo lepsze rezultaty ich pracy.

Samodzielność uczniów jako cel edukacyjny, wychowawczy to nie jest kaprys czy idea „oderwana od rzeczywistości” – to postulat konieczny dla wspierania wzrostu intelektualnego człowieka. Wraz ze wspieraniem samodzielności sprzyjamy rozwojowi refleksji, zaangażowania i poczucia odpowiedzialności. A to są współcześnie bardzo deficytowe umiejętności.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments