Przed laty przeczytałam słowa H.-G. Gadamera, który w książce „Rozum, słowa, dzieje. Szkice wybrane” napisał o komunikacji następująco: „W każdej rozmowie panuje duch dobry lub zły, duch zatwardziałości lub duch otwarcia się ku sobie i płynnej wymiany między JA i TY”. Słowa te pozostały ze mną na stale – jako inspiracja, przestroga, refleksja. Zaś u M. Bubera, w książce „Problem człowieka” z fascynacją czytałam, że dialogiem jest to, co dzieje się w przestrzeni między osobami, które się ze sobą komunikują.
Dla budowania porozumienia i ogólnie jakości relacji kluczowy jest moment od chwili, gdy nadawca nadał komunikat, ale jeszcze zanim odbiorca na niego zareaguje – zanim odpowie. Moment te, czasem bardzo krótki, to chwila, w której podejmujemy decyzję o tym, jak zareagujemy, jaką damy odpowiedź, z jaką emocją. To czas, gdy nie tylko waży się to CO powiemy, ale też JAK to zrobimy.

Od tego momentu będzie zależało, w która stronę pójdzie cała konwersacja. Dlatego przewrotnie w tytule napisałam, byśmy nie spieszyli się z odpowiedzią, choć wiem, ze w obecnych, intensywnych czasach brzmi niepokojąco. Chcemy przecież wręcz przeciwnie – działać szybko! Nie chodzi mi jednak o przeciąganie, odwlekanie, którego nikt nie lubi. Chodzi raczej o moment, by nie pójść za pierwszym impulsem, często emocjonalnym. Raczej o to, by odpowiedź była świadoma, dojrzała i budująca relacje, a nie emocjonalna i eskalująca emocje.
To od nas zależy, jaką decyzje podejmiemy, z jaką intencją i w jakim duchu wejdziemy w konwersację. Od każdego z nas zależy, na ile przyczyniamy się do budowania kultury dialogu w firmie, w rodzinie, w związku. I choć każdy z nas zetknie się z osobami, które rozmawiają z agresją, ocennym językiem, to ciągle my decydujemy o tym, jak sami rozmawiamy.
A co robić, gdy emocje są silne, czujemy, że buzują? Warto zaproponować przerwę, by ochłonąć. „Wcisnąć” pauzę, wyjść, podejść do okna, zejść po schodach, wziąć 3 głębokie oddechy i …. Dopiero wrócić do rozmowy.
W moim przekonaniu nie robimy tego tylko dla innych. Robimy to także, a może przede wszystkim dla siebie – dla wewnętrznego spokoju, poczucia bycia fair wobec siebie i innych, by nie „gryzły” nas wyrzuty sumienie po zbyt pochopnie wypowiedzianych słowach. Dzięki temu prostemu momentowi zatrzymania, dzięki wciśnięciu STOP, nie będziemy żałować słów, które mogłyby paść, ale dajemy sobie moment na ochłonięcie.
Efektywnych, dobrych rozmów nam wszystkim życzę – w duchu otwartości i szacunku.