Według badań opisanych przez R. Bang Nes, a przeprowadzonych przez brytyjskich naukowców we współpracy z Government Office for Science Foresight Programme, ustalono pięć źródeł szczęścia. Są to: relacje z innymi, aktywność, uważność, uczenie się, dawanie (za art. J. Derdy, Radość – nasze paliwo, „Zwierciadło” 7(2018) lipiec 2022, s. 181). Powyższe informacje zainspirowały mnie do przygotowania tego posta, bo przeczytałam je w dniu, gdy dopadło mnie osłabienie, poczucie zwątpienia i melancholii.
Zwykle towarzyszy mi poczucie spełnienia i satysfakcji – kocham i jestem kochana, mam cudowną rodzinę, jestem dumna z moich dzieci, mam satysfakcjonującą pracę, mam pomysły, marzenia i plany, które staram się realizować – a mimo tego wszystkiego są momenty, gdy chce mi się płakać, gdy czuję bezsilność, gdy codzienne obowiązki niosą taką dawkę zmęczenia, że dopada mnie bezsilność, poczucie rezygnacji, czasem zwątpienia.
![radość](https://www.agnieszkaolczak.pl/wp-content/uploads/2022/06/girl-ga6a98ba5d_1920-1024x768.jpg)
Łapię się na tym, że w natłoku zadań, obowiązków, zapominam o sobie, o odpoczynku, że brakuje mi czasu na własne pasje i robienie czegoś dla samej przyjemności. A co to może być? Lista nawet najdrobniejszych radości może być bardzo długa i zapewne u każdego z nas może wyglądać inaczej.
Co może nieść radość? Przykłady:
- bieganie
- jazda na rowerze
- malowanie/ rysowanie
- relaks z filiżanką kawy
- chwila z książką
- spacer po lesie
- gra planszowa z dziećmi
- spotkanie z przyjaciółmi i wiele innych…
Co lubicie robić dla przyjemności?
Co daje Wam radość?
Osobiście coraz częściej łapię się na tym, że do szczęścia potrzebuję czasu spędzonego w ciszy, możliwości wypicia świeżo zaparzonej kawy – tak bez pośpiechu, gdy jeszcze jest gorąca. Potrzebuję też kontaktu z lasem, spacerów połączonych ze spokojną rozmową o wszystkim. Potrzebuję czasu na moje pasje – rysowanie, malowanie (choć na to mi go najbardziej brakuje). Kocham się uczyć i każdy kurs, szkolenie dają mi moc radości, inspiracji i możliwości poznawania nowych ludzi. Ale cenię też czas, gdy piszę, gdy zbieram myśli i przelewam je na papier. Piszę wówczas piórem i to daje mi poczucie przyjemności, wyjątkowości chwili. Choć wiem, że później trzeba będzie to przepisać, by opublikować, nie rezygnuję z tradycyjnego pisania, bo ono pomaga mi dobierać słowa, wyrażać myśli i dzielić się emocjami.
Uzmysłowiłam sobie, że moje chwilowe momenty słabości, gdy czuję, że chce mi się płakać, gdy dopada mnie smutek, który w sumie nie ma racjonalnego podłoża, wynika ze zmęczenia, z ciągłego bycia w napięciu, funkcjonowania w gorsecie obowiązków, powinności, poczucia, że to czy tamto jest do zrobienia, a inne działania mogą / muszą poczekać na urlop, na weekend czy na lepszy moment, gdy będę mniej obłożona obowiązkami. Pytanie tylko, czy taki moment będzie? Gdy lubimy swoją pracę, gdy wkręcamy się w swoje obowiązki, zawsze może towarzyszyć nam przekonanie, że jest coś ważniejszego, pilniejszego, obligatoryjnego. Tymczasem życie to nie tylko praca, powtarzam to sobie, gdy zdarza mi się o tym zapominać wsiąkając w liczne obowiązki.
Obiecałam sobie zatem, że zadbam o równowagę, że będę serwować sobie drobne radości możliwie często. Zadbam o mój dobrostan, postaram się być dla siebie dobra, bardziej uważna i czasem pomyślę tylko o sobie.
Wam również życzę codziennych radości, niech dają Wam energię do działania, niech stają się paliwem do mierzenia się z codziennymi obowiązkami. Niech dodają kolorytu zwykłym dniom i wywołują uśmiech na Waszych twarzach.
Radośnie pozdrawiam u progu długiego weekendu!
Najważniejsze żeby czuć się spełnionym i czerpać radość z tego, co się robi