Bardzo popularne są ostatnio zdjęcia, na których stajemy na tle skrzydeł malowanych na ścianach, czy murach. Wielkie, piękne, często barwne, szeroko rozpostarte. Skrzydła, które dodają aury siły, piękna, wielkości i cudnie prezentują się na fotkach.
Czasem myślę o tym, czy i kiedy czujemy, że mamy własne skrzydła – może nie są tak spektakularne, artystyczne, wprawiające swym pięknem w zachwyt. Bywają słabe, wątłe, skulone, schowane, poranione, a czasem są piękniejsze niż te malowane ręką artysty, lśniące blaskiem, mocą. Jak jest z Twoimi? W jakiej są kondycji? Błyszczą? Czy gubisz pióra?