Dziecko w domu a pandemia

Od połowy marca nasze dzieci uczą się w domach, kontakt ze szkołą czy przedszkolem i swoimi nauczycielami maja tylko on-line, poprzez platformy, e-dzienniki i różnego typu komunikatory. Pandemia wystawiła na próbę relacje rodzinne, rówieśnicze, obnażyła wiele problemów, ale też dla wielu rodzin stała się szansą.

praca
Fot. Pixabay.com

Na problem postawiony w tytule można popatrzeć z co najmniej dwóch perspektyw: z punktu widzenia dziecka i z punktu widzenia rodzica.

Zacznijmy od dziecka – jak można ocenić skutki jego przymusowego pozostawania w domu? Znajdujemy minusy i plusy tej sytuacji.  Do negatywnych skutków wprowadzonych ograniczeń należą:

  • Dom, dotąd będący miejscem odpoczynku i czasu wolnego (poza odrabianiem zadań domowych) stał się nagle miejscem intensywnej edukacji, drugą szkołą, pochłaniającą dużą część dnia;
  • Znaczna część lekcji przeniosła się do sieci – co dla wielu dzieci i ich rodziców stanowiło i chyba jeszcze stanowi problem. Nie wszyscy biegle odnajdują się w świecie nowych technologii, zgłaszany jest brak odpowiedniego sprzętu, słaby lub całkowity brak Internetu. Wymusiło to szybkie zmiany w wielu domach, zakupy dodatkowych sprzętów – drukarek, kamer, czasem  gdy dzieci jest w domu więcej, powstała konieczność zdobycia dodatkowego komputera czy tabletu;
  • Problemy z dostępem do sprzętu – dzieci muszą się logować do lekcji, mają lekcje on-line, a rodzice pracę zdalną – to zwłaszcza w początkowej fazie rodziło konflikty, stres;
  • Część dzieci zamkniętych w domach odciętych zostało od jakiegokolwiek wsparcia, jakie dawała szkoła (np. dożywianie, pomoc psychologa czy innego specjalisty), skazano też niektóre dzieci na kontakt jedynie z rodzicami, opiekunami, którzy na co dzień są ich oprawcami. Przymusowy pobyt w domu, bez możliwości poszukiwania pomocy przyniósł wzrost przemocy i spotęgował poczucie osamotnienia;
  • Niemal z dnia na dzień dzieci odcięte zostały od lubianych zajęć dodatkowych – np. treningów sportowych, lekcji tańca czy zajęć plastycznych;
  • Dzieci zostały też pozbawione bezpośrednich kontaktów z rówieśnikami.

Czas ten przyniósł dzieciom też pozytywy:

  • Ograniczenie bezpośrednich kontaktów z rówieśnikami wyzwolił silną potrzebę ich podtrzymania, pokazując jak ważne są one dla dzieci, spowodował zatem dalszy rozkwit kontaktów poprzez telefon, Internet i komunikatory – pomyślałam w pewnym momencie, że szczęśliwie dla dzieci i dla nas okres kwarantanny przypadł na czasy, gdy mamy do dyspozycji takie możliwości;
  • Nastąpiła intensyfikacja w kontaktach z rodzeństwem i choć widoczny dla wielu rodziców jest też wzrost konfliktów to częściej też jest okazja do rozmów, lepszego poznania się, zrobienia czegoś wspólnie;
  • Nastąpił też rozwój kreatywności, radzenia sobie z problemami (np. w nauce), ale też organizacji czasu wolnego;
  • Wielu uczniów przyznaje, że poprawiło swoje oceny, a do tego jeszcze Rzecznik Praw Dziecka zaapelował do nauczycieli, by podnieśli uczniom oceny o jeden stopień uwzględniając trudniejsze warunki nauki (abstrahuję od etyczności takiego apelu i tego, jak czują się uczniowie ambitni, którzy bardzo solidnie walczyli o jak najlepsze oceny – zostawiam to ocenie czytelników);
  • Pojawiła się doskonała okazja, a czasem konieczność, by uczyć się samodzielności w życiowych sytuacjach – wstać, tak by być gotowym na lekcję on-line, zrobić sobie śniadanie, zwłaszcza, gdy rodzice jednak nie są oddelegowani do pracy zdalnej, pomóc w przygotowaniach do obiadu, czy jeszcze pomoc młodszemu rodzeństwu itp.
  • Oprócz samodzielności ten czas to też dobra sposobność do nabycia nowych kompetencji, takich jak odpowiedzialność, umiejętność organizacji własnego miejsca i czasu pracy, a także przestrzegania zasad i umów (np. tych zawartych z nauczycielami czy rodzicami).

Spójrzmy teraz na tę sytuację z perspektywy rodziców. Dla nich również ta sytuacja przyniosła trudności i pozytywy. Zacznijmy od tej trudniejszej strony:

  • Najczęściej zgłaszaną trudnością był problem czasowego pogodzenia pracy zdalnej z potrzebą pomocy w lekcjach dzieciom. Rodzice w czasie pracy zawodowej musieli dzielić swoją uwagę na szkołę on-line swoich dzieci, na sprawy logistyczne rodziny – zakupy, szykowanie posiłków, a po tym czasie wykonywać jak zawsze wszelkie inne prace – jak pranie, prasowanie itd.
  • Dodatkowo musieli się wcielać w role rozjemców, mediatorów w konfliktach swoich dzieci, których niestety przybywało, z racji tego, że spędzano więcej czasu razem;
  • Dla niektórych rodziców był to bardzo trudny czas – dzieci są wszędzie, jest głośno, dzieci domagają się uwagi, dlatego otwarcie szkół czy przedszkoli przyjęto w niektórych domach z uczuciem wyraźnej ulgi;
  • Wielu rodziców odczuwało i nadal odczuwa stres związany z koniecznością pomagania dzieciom w nauce. Niektóre treści stanowią problem i rodzice otwarcie wskazują, że nie potrafią wytłumaczyć czegoś swoim dzieciom.

Ale także z perspektywy rodziców dostrzec można pozytywy tej sytuacji, do najważniejszych warto zaliczyć:

  • Czas ten pozwolił lepiej poznać własne dzieci, zobaczyć co potrafią, z czym mają problem;
  • Wzmocniły się relacje – więcej rozmów, obserwowanie siebie nawzajem, spędzony wspólnie czas w domu pozwolił odkryć na nowo siebie nawzajem;
  • Także rodzice zyskali sposobność opanowania nowych kompetencji – np. zarządzania sobą w czasie, doskonałego planowania swojej pracy – trochę z konieczności, a trochę z potrzeby bycia lepiej zorganizowanym, wielu z rodziców miało sposobność stać się mistrzami organizacji własnego czasu.

I wiecie co, jako matka mam krótkie spostrzeżenie. Pandemia wyciszyła moje dzieci, dała im czas na relaks i uspokojenie. Choć nad lekcjami spędzają wiele godzin dziennie to mają też wpływ na to, jak regulują czas swojej nauki (przerwy, tempo pracy). Czuję ich większy spokój i widzę chęć do bycia razem, z nami, mniej skrywanej złości, mniej nerwowości. Nie jest dla mnie odkryciem, że szkoła to nie tylko miejsce pozytywnych doświadczeń, szans na zdobycie wykształcenia, jest to też niestety często miejsce doświadczania ciemniejszych stron życia i międzyludzkich stosunków (ale o tym w innym poście). Nie utyskuję na całą tą sytuację i na to, że zmusiła nas do pozostawania w domu i wyhamowania, bo choć było mi ciężko godzić pracę i pomoc zwłaszcza młodszemu dziecku, które wymagało mojej uwagi, to muszę przyznać, że pozwoliła mi ona też na głęboką refleksję nad życiem, nad priorytetami i systemem wartości, dostałam szansę na lepsze poznanie moich dzieci i samej siebie. Zostaję teraz z pytaniem, co z tą wiedzą zrobię dalej.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments