21 listopada obchodziliśmy Dzień Życzliwości. Wiele akcji związanych z tym dniem zrealizowały szkoły i przedszkola. Różne inicjatywy, pomysły, wydarzenia. Piękne intencje i szczere serducha! Nie mogę jednak pozbyć się uczucia, że taki dzień potrzebny jest co dzień! Życzliwości potrzebujemy przecież każdego dnia.
W codziennej pogoni, walcząc z presją czasu i oczekiwań zatracamy coraz częściej to, co najcenniejsze – zwykłą życzliwość, uważność czy wrażliwość wobec innych ludzi. Coraz więcej wokół nas nerwowości, pośpiechu, stresu, roszczeniowości. Żądamy, wymuszamy, okazujemy irytację, mamy coraz mniej cierpliwości. Czy jest nam z tym dobrze? Zdecydowanie NIE!
Dla naszego dobrostanu, życia w spokoju i harmonii potrzebujemy poczucia bezpieczeństwa, które może dać nam między innymi: obecność w pobliżu dobrych, życzliwych i szczerych ludzi. Jednak, by ludzie mogli i chcieli okazywać nam swą życzliwość często potrzebują wzajemności. Zacznijmy zatem od siebie. Bądźmy zaczynem dobra, niech ono kiełkuje, rozchodzi się wokół i do nas wraca.
A może by tak zrobić plan, jak wprowadzić i praktykować życzliwość w swoim życiu? Polecam:
- uśmiech,
- dobre słowo,
- chwila rozmowy,
- chwila uwagi i zaciekawienia drugim człowiekiem,
- drobne gesty,
- dzielenie się tym, co robimy,
- ofiarowanie pomocy,
- komplement,
- docenianie starań, wysiłków
- i …. – co tylko przyjdzie nam do głowy, a może wywołać uśmiech na czyjejś twarzy, łzę wzruszenia czy dobrą myśl, uczucie wdzięczności.
- Bądźmy życzliwi dla innych, nie tylko 1 listopada, ale każdego dnia! To ważne, by żyło się spokojniej nam wszystkim.
Przesyłam wszystkim moc dobrych myśli i życzenia spotykania każdego dnia na swej drodze wielu dobrych ludzi. Umiejmy to dostrzegać i być za to wdzięczni (polecam mój niedawny post: Słój wspaniałości)